Poleciła mi je znajoma Esti
a przepis pochodzi źródło Blog Margarytki
z lekką modyfikacją
Składniki:
Ciasto:
2 szklanki mąki
pszennej
35 g świeżego masła
25 g świeżych drożdży
2 żółtka z dużych
jajek
125 ml ciepłego mleka
1 łyżeczka jogurtu
naturalnego
3 łyżki drobnego
cukru
2 łyżeczki esencji waniliowej (aromat do ciast)
¼ łyżeczki soli
Nadzienie:
500 g twarogu
1 jajko
2 – 4 łyżki cukru
1 opakowaniu cukru waniliowego
kilka kropel aromatu pomarańczowego i cytrynowego
skórka z pomarańczy
Lukier:
Przygotowanie:
Drożdże rozkruszyć,
wsypać 1 łyżkę cukru, wlać 2 łyżki ciepłego mleka, dodać 1
łyżeczkę jogurtu, dobrze rozmieszać i zostawić zaczyn do
wyrośnięcia.
Mąkę przesiać do
miski, dodać sól. Żółtka utrzeć z pozostałymi 2 łyżkami
cukru na jasny kogel – mogel . Masło włożyć do rondelka, wlać
mleko i lekko podgrzać (masło powinno się roztopić). Do mąki
dodać utarte żółtka z cukrem, pastę waniliową, wyrośnięty
zaczyn i wymieszać. Wlać powoli letnie masło z mlekiem, ponownie
wymieszać. Wyciągnąć na stolnicę albo blat i zagnieść
elastyczne ciasto, które ma być gładkie i nie powinno się lepić
(można delikatnie podsypać mąką, ale niezbyt dużo, bo ciasto
będzie twarde). Dobrze wyrobione ciasto włożyć do miski, przykryć
ściereczką i zostawić na około 60 minut w ciepłym miejscu (obok
kaloryfera albo w lekko podgrzanym do 30-40 stopni piekarniku) do
wyrośnięcia. Ciasto powinno przynajmniej podwoić swoją objętość.
W międzyczasie
przygotować nadzienie. Ser zemleć albo przecisnąć przez praskę,
ewentualnie przetrzeć przez sito. Dodać cukier z wanilią i 2 łyżki
cukru. Wymieszać i spróbować. Jeśli nadzienie nie jest
wystarczająco słodkie dosypać jeszcze trochę cukru. Na końcu
wbić 1 jajko, dodać aromat i skórkę wymieszać i już nie próbować.
Wyrośnięte ciasto
wyciągnąć na blat oprószony mąką. Uderzyć w nie 2 – 3 razy,
aby odgazować, ale już ponownie nie wyrabiać. Rozwałkować na
duży prostokąt o grubości kilku milimetrów.
Na cieście rozsmarować
masę serową. Złożyć na trzy (1/3 ciasta zagiąć od dołu i 1/3
zagiąć od góry). Powstały pas ciasta z serem pokroić na 12
równych części. Każdy kawałek przekręcić w połowie –
powinna powstać „muszka”. Ułożyć na blaszkach do pieczenia
(ja piekę na papierze) zachowując kilkucentymetrowe odstępy między
drożdżówkami. Przykryć ściereczką i odstawić jeszcze na 20
minut do wyrośnięcia.
Piekarnik nagrzać do
180 stopni (u mnie góra – dół bez termoobiegu), wstawić blaszkę
z drożdżówkami i piec je około 20-25 minut.
Z cukru pudru, esencji
waniliowej i gorącej wody przygotować lukier. Na tę ilość
drożdżówek wystarczy szklanka cukru pudru i 2 – 3 łyżki
gorącej wody. Trudno określić dokładną ilość wody, bo cukier
różnie ją chłonie – po prostu trzeba wlewać ją powoli i
mieszać aż do uzyskania gęstej, ale jeszcze ciągle płynnej
konsystencji.
Drożdżówki wyciągnąć
na kratkę i jeszcze gorące (tak po 2-3 minutach od wyciągnięcia
z piekarnika) smarować lukrem. Zostawić do przestygnięcia.
Najsmaczniejsze są lekko ciepłe.
Na drugi dzień już
nie są takie dobre, ale jest na to sposób. Wystarczy je zamrozić,
a potem wyciągnąć kiedy przyjdzie nam ochota i zostawić do
rozmrożenia w temperaturze pokojowej albo pomóc sobie
mikrofalówką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz